Długo mnie nie było, ale życie się wydarza i później na
skomentowanie nie starcza czasu 😊
Postanowiłam jednak trochę się ruszyć, gdyż lubię przestrzeń
tego bloga.
Wczoraj zrobiłam dla synka kalendarz adwentowy i nim chciałam
się podzielić, może zainspirować trochę. A wiem, że wśród czytelniczek jest trochę
mam to może zachęcę do tworzenia.
Powiem szczerze, że trochę się napracowałam przy nim, ale
gdy już wszystko skończyłam, byłam tak bardzo zadowolona z siebie i nie mogłam się
na niego napatrzeć.
W każdym domku jest czekoladka oraz „specjalne zadanie „ na
dany dzień. Mój synek to wręcz uwielbia. Każdego wieczoru już nie może się doczekać
co będzie następnego dnia. I nawet najzwyklejsza czynność do wykonania zamienia
się w magiczna tylko dlatego, że znajduje się w tym domku.
Pomysłów jest co niemiara, trzeba tylko dostosować do
preferencji dzieci. Ale też spokojnie bez szalu. Pamiętam jak 2 lata temu, zrobiłam
tez podobny kalendarz, codziennie były w nim przeróżne zabawy , wyjścia itp. I przyznam
szczerze się trochę urządziłam, bo musiałam wszystko to robić a nie zawsze miałam
sile czy ochotę lub czas. Teraz wszystko jest przemyślane, przeplotłam różne
fajne zadanka i wyjścia z drobnymi prezencikami.
Np. typu: wyprawa do lasu, aby przywiesić dla ptaków jedzenie,
oglądanie wspólnie fajnego filmu, no i oczywiście film przygotowany taki
specjalny, ale tez taki aby oglądanie go sprawiało przyjemność również dla mnie.
Znajdywanie w Internecie jak ludzie w różnych krańcach świata spędzają święta,
robienie kartek świątecznych, wyprawa do kina IMAX na film o kosmosie (akurat
synek się tym pasjonuje) pieczenie pierniczków i dekorowanie, strojenie domu,
robienie ozdób świątecznych… itd. Oczywiście we wszystkim pełne zaangażowanie moje.
To nie ma być przymus, dlatego warto dobierać te czynności tak aby sprawiały radość
dwom stronom .
Zachęcam z całego serca a radość w oczach dziecka i uśmiech od
ucha do ucha będzie gościł na twarzy dzieciaczków.
A tu w trakcie robienia :
A tu w trakcie robienia :
Prześlij komentarz