MOJA PODROŻ DO TYBETU- CZĘŚĆ 1

środa, 7 czerwca 2017
data:post.title



Tybet…piękna przygoda…spotkanie z cudownymi ludźmi…inność…różnorodność…kontrast…zapierające dech krajobrazy…pokora i wdzięczność.
Czas bez myśli. Wystarczyło siedzieć i chłonąć energie miejsca. Jest tam coś niewytłumaczalnego, gdzie siedzisz na ziemi, patrzysz przed siebie i nic nie jest Ci potrzebne, NIC, jesteś taki spokojny, nawet nie potrafię opisać tego uczucia, po prostu Jesteś i jest Ci dobrze z samego tego faktu, ze istniejesz.
No i na tym mogłabym skończyć 😊))) i wrzucić zdjęcia, które wiele oddają.Podzielę to na parę postów.

Od czego by tu zacząć... Od przylotu :-) W samolocie  na trasie Xian- Lhasa  wyjrzałam przez okno, a tam rozpościerające się pasma gór i nic poza tym, krajobraz , który zapamiętam do końca życia i to uczucie , które temu towarzyszyło. W pewnym momencie, zastanawiałam się, gdzie on wyląduje jak tam były tylko olbrzymie góry i nic poza tym, które ciągnęły się w nieskończoność. Nie raz odwiedzałam góry w Europie, ale to,to było coś innego,ogrom i majestatyczność  tych gór  spowodował, ze zdałam sobie sprawę jak daleko jestem od domu, ze jestem w innym świecie..

  Lotnisko w Lhasie po ponad  20 godzinnej podroży:


Pominę to, jak bardzo Tybet jest zniewolony, ponieważ nie chce kierować uwagi w tym kierunku, ale w całej tej wyprawie to był punkt , który kłuł mnie w serce (zresztą nie tylko mnie). Trudno było przejść wobec tego obojętnie.Ok, zostawmy to...
Pokażę raczej tak inną kulturę od naszej, tak bardzo inne życie od tego jakim my żyjemy tutaj na Zachodzie.



MIASTO LHASA położone jest na wysokości 3650 m.n.p.m. Jest to bardzo wysoko, szczególnie dla nas Europejczyków i ta różnica bardzo odbija się na samopoczuciu przez pierwsze dni. Podobno można się do tego wcześniej przygotować , (co zalecam a czego ja wcześniej nie zrobiłam), aby nie zmagać się z ostrymi objawami choroby wysokościowej.


Sztuką było również przejście przez ulice, gdzie tylko było słychać trąbienie wszelkich pojazdów, rickshaw, rowery, skutery, motory i my piesi. Zero przepisów, ponieważ ich nie ma. Jest jeden główny przepis:trąbić!! Gdy mijasz, gdy cofasz, gdy przepuszczasz , gdy pospieszasz itd. Jeden jedyny niepisany przepis:trąbienie i aby czasem nie przepuścić pieszych. Przejście głównej ulicy w Lhasie graniczy z cudem, jeśli dobrze po manewrujesz pomiędzy pojazdami to ci się uda,a jaka ulga wtedy 😊)) Faktem jest, ze podobno maja jeden z najniższych wskaźników wypadków drogowych.



POTALA PALACE – symbol władzy i religii Tybetu. Była rezydencja Dalajlamy 14. 





Imponujący zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz (wewnątrz nie można było robić zdjęć). Trochę wysiłku kosztuje wejście schodkami w górę, ale nagroda czeka , m.innymi piękny widok na miasto.


Wewnątrz przeogromne bogactwo, kaplica, świątynie, skrypty buddyjskie, stupy Dalajlamów ze złota wysadzane szlachetnymi kamieniami , np stupa Dalajlamy 5 wazy 3 tony złota. Wszędzie  klimat tworzy zapach świec, specyficzny zapach świec z masła Jaka.

 Yak to jest zwierze , które żyje wysoko w Himalajach, z którego Tybetańczycy praktycznie żyją. Coś na podobieństwo naszej krowy lub bawola. 
YAKI:

Z Yaka maja miedzy innymi mleko, z którego maja masło. Masło jak masło powiecie. Ano nie. Ogólnie to masło ma specyficzny zapach.A masło dodawane do świec jest stęchłe i wszystko , dosłownie wszystko jest przesiąknięte stęchłym masłem we wszystkich klasztorach i świątyniach i nie tylko(bo na ulicach również.) Tybetańczycy w każdej kieszeni w woreczkach foliowych noszą masło, które dodają do maślanych świec w świątyniach. Masło odgrywa tam ogromna rolę.

Tu np.kobieta dokłada masła do tego świętego drzewa.


Jak w świątyniach dostrzega się nadmiar i bogactwo, przesyt ale również i surowość mnichów, wszędzie datki , tak ludzie reprezentują ogromny kontrast, bo żyją w ubóstwie. Ekstrema raz w jedna tak i w druga stronę. Czy to buddyzm tybetański czy katolicyzm, i tu i tu może wystąpić fanatyzm religijny. Jest tam i prosta pobożność i duchowość o niewyobrażalnej głębi. W każdym bądź razie zwróciłam uwagę jak bardzo ważna jest RÓWNOWAGA.Żaden przechył w żadną stronę nie jest dobry. W Tybecie właśnie możemy zauważyć te kontrasty.
Ich duchowość jest spójna z tym jak żyją, nigdy nie spotkałam tak bardzo religijnego narodu.
Ludzie po 45 roku życia z reguły ne pracują już. A co robią całymi dniami? Modlą się. Wstają rano i  kręcą młynkami modlitewnymi  podążając  do Potala Palace , wypowiadając mantry. 




Każdy w Tybecie chociaż 1 raz w życiu idzie na pielgrzymkę do Potala Palace. Z rożnych cześci Tybetu, niektórzy nie dochodzą wcale, niektórzy idą parę lat. Co parę kroków wykonują 3 razy swoje pozycje modlitewne( położenie się na ziemi z niewyciągniętymi rękoma  i wstanie i tak trzy razy co parę kroków). Robią to tez miedzy innymi, aby zasłużyć , zasłużyć na śmierć w górach. Dla tych bardzo uduchowionych śmierć wygląda tak: kroją na cząstki i rozrzucają wysoko w górach ,po to aby ciało było zjedzone przez ptaki. To jest najbardziej zasłużona śmierć.
Dla przykładu, ktoś kto zginie przedwcześnie zostaje poćwiartowany , bodajże na 108 części i wrzucony do jeziora. 






 Na dzisiaj to tyle. Postaram się niedługo napisać ciąg dalszy .

Prześlij komentarz