MOJA PODROŻ DO TYBETU -CZĘŚĆ 3

czwartek, 15 czerwca 2017
data:post.title


Powiem Wam, że życie mnicha nie polega tylko na siedzeniu i medytowaniu, ale również na systematycznej pracy. Wykonywanie codziennych czynności wypełnia dni mnicha, a pozycje modlitewne można spokojnie traktować jako ćwiczenia fizyczne. W skrócie, życie mnicha wypełnione jest praca, modlitwa i ruchem. Mamy wiec, coś dla ciała, umysłu i ducha. I tak wygląda duchowość u Tybetańskich mnichów. W naszym życiu również powinno być miejsce na modlitwę, medytacje, rozwój, prace , ruch fizyczny itd. Może to nie jest najlepsze porównanie akurat do mnichów buddyjskich, bo oni żyją w kompletnie innym świecie niż nasz, jednak w odosobnieniu. Generalnie, chodzi, aby jednak ta duchowość nasza przejawiała się w fizyczności. I tu już nie ma miejsce na lenistwo. A tak naprawdę kluczem do wszystkiego jest równowaga. I to przede wszystkim powinniśmy robić: zgłębiając siebie, starać równoważyć się na wszystkich poziomach.



 W tym klasztorze codziennie odbywają się 1.5 godzinne debaty na temat buddyjskich doktryn. Klasztor ten kiedyś mieścił około 6000 mnichów, teraz jest ich około 600
Mnisi, uczniowie zbierają się w tym miejscu, gdzie jeden siedzi( odpowiadający na pytania) a drugi stoi, a właściwie „tańczy” i tworzy głośne rozproszenie dla odpowiadającego po to, aby ten zachował spokój oraz bystrość umysłu nawet jeśli na zewnątrz jest zamieszanie i zawierucha. I tak codziennie się wymieniają. Klaśnięcie w rękę oznacza prawidłową odpowiedz, a z odwróconą dłonią, niepoprawna.Gdy stoi na jednej nodze w oczekiwaniu na odpowiedz, gdy ja usłyszy, staje na druga.
Pomimo hałasu, tworzy to fajny klimat, gdzie można się przyglądać i przyglądać... Jest tam jakiś spokój.


Wnętrza klasztorów nasycone zapachem palonego masła, na każdym kroku stoją ogromne świece maślane, gdzie pielgrzymi co rusz dodają masła z yaka. Noszą je wszędzie, w kieszeniach w woreczkach foliowych, w termosach, w reklamówkach.
Pomieszczenia są wysokie, schody tak strome, ze prawie pionowe, panuje tu lekki mrok gnieniegdzie przez wąskie okna wpada światło. Klasztory nasycone są różnymi barwami, pokryte mnóstwem różnorodnych tkanin. Wszędzie słychać szepty i glosy mnichów modlących się oraz wypowiadających mantry.
Faktem jest, ze słowa oraz zdjęcia nie oddają tego, co doświadczaliśmy będąc w różnych klasztorach w Tybecie, jednak trochę przybliżają ten kawałek świata.



Najwyżej położony klasztor na świecie.Klasztor Drepung:






Co jeszcze zauważyłam, czym młodsi mnisi tym bardziej spontaniczni i bardziej wyluzowani.
A już tacy 8 latkowie to w ogóle czad.Niestety, wewnątrz klasztorów fotografowanie było zabronione, a szkoda...bo tam dopiero można było poczuć atmosferę i zobaczyć młodych mnichów, w trakcie modlitw .



Klasztory są wysoko położone i każda nasza wyprawa do klasztorów równała się wspinaczka górską czego rezultatem był piękny widok.


Świątynia Jokhang :




Taki kawałek świata... 💓

Prześlij komentarz